Czy perwersyjne zjawy, które Henry Chinaski mógł widywać zaraz przed zaśnięciem, podobne były do tego co pozostało wyryte podczas instalacji prac plakatowych na wystawie "Małe rewolucje?"
Tak właśnie wyglądały te dziury zaraz po zdjęciu plakatów, lekko muskane ścierą, zamoczoną w acetonie.
Jednak nie tylko aceton drażnił moje prawe oko. O autorstwo można by się sądzić, gdyby zaproponować transfer tychże malowideł ściennych. Zachować by można przypadkowo stworzoną jakość - dla historii sztuki, sztuki wogóle i oczywiście dla pieniędzy...
Póki co, p y c h a - nie pozwala mi powiedzieć inaczej, że autorem ich jestem JA, skorom pierwszy spostrzegł ich piękno ;-) Tak więc obfotografuję i opisze na blogu gwoli istniejących prawideł "pozycjonowania." - pomyślałem. Pewnie, że "Ba!"
A zatem - kreacja jako błąkanie poszukującego? I reszta to co poza kreacją czy jest tylko odtwarzaniem, powielaniem, spekulowaniem, hucpą? Już Platon twierdził, że uczenie się to właśnie przypominanie. Czyli prawdziwymi kreatorami mogą być tylko wagarowicze!"
Piotr Cegielski, Spokojnie to tylko sztuka!, str 95, Wyd Polonica.
PS: Na szczęście te dziwadła na ścianie, puste skorupy, [klify] dosyć mocno przypominają swoim przypadkowym gestem wczesnego Francisa Bacona toteż aby uniknąć bycia posądzonym o powielenie jego geniuszu, oznajmiam:
TRANSFERU NIE BĘDZIE!!!
ACTA EST FABULA - TABULA RASA!